Smalec dla sołtysa Szuwaśki

Chyba wszyscy znacie Antoniego z Kuchni na gazie
Kilka dni temu, gdy wzywał pomocy w czasie niefortunnego powrotu z sylwestra, posłalam mojego syna z samochodem na pomoc. Antoni jednak wczesniej zabrał się stopem z przebierańcami i syn zastał go już w Koszelewie. Doceniając jego trud gościnny gospodarz zaprosił syna na obiad, po którym ten … nie mógł siąśc za kierownicę. A był potrzebny w domu z samochodem, bo miał przywieźć gości na rodzinną imprezę…
Ale od czego sąsiedzka pomoc w Koszelewie! Uczynny sołtys Szuwaśko podholował mi syna traktorkiem, narażając się na mróz i śnieg.
Gdy przybył do mnie, trzeba go było ugościć czymś konkretnym i rozgrzewającym. Procenty wziął na drogę, bo musial wracać, ale zagrycha być musiała. I rozgrzewająca herbatka…
Od Antoniego wiem, że sołtys Szuwaśko jada tylko potrawy z boczkiem i słoniną. A ja akurat przetopiłam rzeczone na smalec, z myślą o moim najstarszym szwagrze, który ma gusta kulinarne podobne do Szuwaśki… Sołtys z Koszelewa został więc poczęstowany razowym chlebem ze smalcem, wędzoną kiełbasą ( wprawdzie nie swojską ale od rzeznika z sąsiedniej ulicy) i moimi zrobionymi według rodzinnego przepisu kiszonymi ogórkami.

Oj, smakowało mu to, smakowało! Poczekał na gości i zaznajomił sie z moim ulubionym szwagrem i razem sobie ten smalec do kiełbasy i ogórków podjadali. A moja rodzina nasłuchała się koszelewskich opowieści i nabrała chęci, żeby te wioskę życzliwych ludzi odwiedzić.
Teraz Wam opowiem, jak ten smalec zrobiłam:

SWOJSKI SMALEC

30 dkg słoniny
30 dkg dobrze przerośniętego wędzonego boczku
duża cebula
ząbek czosnku
łyzka majeranku
szczypta pieprzu
sól morska
Słoninę i boczek pokroiłam w drobną kostkę. Wrzuciłam na średnio rozgrzaną patelnię najpierw słoninę, zmniejszyłam gaz, a jak się częściowo stopiła, dodalam boczek. Gdy i ten sie podtopił, wrzuciłam pokrojoną w kosteczkę cebulę i przeciśnięty przez praskę czosnek. Perkotało to dość długo. Pod koniec dodałam majeranek, pieprz i sól. Wylałam do naczyńka w do zastudzenia i trzymałam w chłodnym miejscu, ale nie w lodówce, bo chleb by się źle smarował.
Powiem wam, że mimo wielu innych specjałów, moi goście zapomnieli na chwilę, ze muszą dbać o poziom cholesterolu i zajadali się razowym chlebem ze smalcem , wędzoną kiełbasą i kiszonymi ogórkami. A sołtys Szuwaśko , obdarowany butelczyną, wrócił szczęśliwie do Koszelewa.

Smacznego!

 

2 przemyślenia nt. „Smalec dla sołtysa Szuwaśki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.