Kulinarne koty – Chili Kasi z Gotuj z rodzinką

S

 

Kasię z bloga Gotuj z rodzinką poznałam na pierwszym Food Bloger Fest w Warszawie w 2012 roku. Widujemy się od czasu do czasu na różnych blogerskich spotkaniach i warsztatach. Z Kasią lubię rozmawiać nie tyle o gotowaniu, ale i o dzieciach – ma fantastyczne dzieciaki, które wspólnie z nią gotują.

Rudego kotka zauważyłam u Kasi jakiś  czas temu i kibicowałam jego oswajaniu się z gotującą Rodzinką.

Oddaję głos Kasi :

Jak kot pojawił się w Twoim życiu

 

Już będąc dzieckiem miałam zwierzaki – papużki, psa, czy świnki morskie. Jednak nigdy kota – a tak chciałam go mieć. Argument był jeden – każdy kot przed mną – dzieckiem uciekał. No cóż poradzę na to, że każdego bardzoooo kochałam i bardzoooo chciałam przytulić ( a że przy okazji „oczy mu wychodziły” to już taki drobny szczegół ) . Lata mijały – zamiast kota pojawiły się dzieci. I to ona zaczęły mówić o zwierzątku. Pies u Babci to było za mało. Pojawiły się myszoskoczki – ale przecież ich przytulić nie można. Długo rozważałam przygarnięcie psa … aż w końcu … olśnienie. Może KOT ? Decyzja zapadła. Trzeba było poszukać „odpowiedniego” . Już był prawie zamówiony, aż zaczęłam rozmawiać z koleżanką i ona otworzyła mi oczy – po co czekać na młode kociaki ? Jest tyle potrzebujących słodziaków w schroniskach. Wiedziałam już, ze będzie to kotek z takiego miejsca. I … prawie jest. Cóż poradzić, że wspomniana wyżej koleżanka napisała apel – poszukiwała domu dla kotka. Małego, po przejściach, potrzebującego opieki ? Kilka chwil zadumy… rozmowy,  jak to logistycznie rozwiązać ( wszak z Warszawy do Łodzi miał kot przyjechać ) … i pewnej soboty takie małe, wystraszone kocie pojawiło się u nas…

 

chili1

 

Co w nim lubisz najbardziej ? 

 

To Jego całego. Te bystre oczęta. Charakterek i … „traktorek” który Mu się włącza podczas głaskania 😉 I jeszcze jedno … uwielbiam Jego widok, gdy wracam do domu 🙂 czeka pod drzwiami, żeby się przywitać. No chyba, że na kilka dni wyjadę – bo wtedy udaje że mnie nie widzi.

 

Kot w kuchni

 

Jest. Próbuje wszędzie zajrzeć – najbardziej lubi parapet i rosnącą na nim stewię – a raczej jej listki. Ale uczy się, że blat to tak nie do końca miejsce na spacery. Wierny towarzysz podczas gotowania. Uważny obserwator, czy aby nic nie spadnie na podłogę.

S

 

 

Co jada ? 

Oprócz wspomnianej stewii – karmę suchą i mokrą. No i co jakiś czas coś świeżego, bardzo świeżego – wszelkie muszki szybko kończą wizytę w naszym domu.

 

Zabawna historia ? 

 

W sumie są dwie … Ale opowiem o tej co była pierwsza i … przytrafiła nam się już pierwszego dnia pobytu w nowym domu. Przed przyjazdem kota chwila namysłu – gdzie umieścić po przybyciu. Zamknięta łazienka, pokój dzieci… Zrobione miejsce za kanapą – tam miał mieć cicho, spokojnie i wygodnie. I tak miał – do wieczora. W końcu trzeba było kiedyś się spać położyć … Jedna chwila – odsunięcie kanapy i … kot ucieka… do pokoju dzieci… w najodleglejszy kąt…. i wskoczył za szafę … szafę pod zabudowę … no i co z tym fantem zrobić ? Za szafą wąsko.. kot jakoś się wcisnął. Ale czy wyjdzie ? przecież nie ma się jak biedactwo ruszyć ? Tak więc … Pierwsza noc kota w nowym domu zaczęła się od akcji ratunkowej. Oj ile ja dziur w tej szafie zrobiłam ,żeby tego malucha wyciągnąć. Ile się namęczyłam. To było kilka godzin intensywnego treningu 🙂

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

S

 

 

2 przemyślenia nt. „Kulinarne koty – Chili Kasi z Gotuj z rodzinką

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.