Makowiec zawijany

Człowiek uczy się całe życie… Rok temu, jak robiłam makowiec zawijany, wyszła mała katastrofa – zbyt luźne ciasto zmieszalo mi się przy zawijaniu z masą makową i wyszedł mi makowiec łaciaty – z resztą smaczny i dobrze wypieczony…Poza tym robiłam go rok temu w wersji wegańskiej – w tym roku córka stwierdziła, że za makowcem to ona nie przepada, zrobiłam więc normalny, na cieście z mlekiem i jajkami, z masą z prawdziwym miodem.

A z jakiej nauki skorzystałam ? Otóż Olcik, podając w Weekednowej Piekarni przepis na zrolowaną kanapkę drożdżową, napisała, żeby resztę mąki dodać do wyrośniętego już ciasta i jeszcze raz wyrobić. Korzystam z tej rady przy każdym cieście drożdżowym wymagającym wałkowania lub zawijania i udaje mi się. W tym roku makowiec się pięknie zrolował – na zdjęciach tego tak dobrze nie widać, bo sfotografowałam końcówkę – wciąż o nim zapominałam, bo szybko się rozchodził…

MAKOWIEC DROŻDŻOWY ZAWIJANY

1/2 kg mąki pszennej

30 g drożdży

szklanka mleka

3 jajka

1/3 kostki masła

4 łyżki cukru

2/3 puszki masy makowej

2 łyżki płynnego miodu

bakalie – orzechy, migdały, siekane morele suszone, daktyke, śliwki, skorka pomarańczowa, rodzynki

Drożdże roztarłam z lyżeczką cukru, dodałam 1/3 szklanki letniego mleka, wymieszałam, posypałam łyżką mąki i odstawiam do wyrośnięcia.

W międzyczasie roztopiłam masło a cukier ubiłam lekko z jajkami widelcem.Aha, dodałam trochę cukru z wanilią – też od Olcika.

Do miski wsypałam 3/4 porcji mąki, szczyptę soli, dodałam wyrośnięte drożdże, dalej mieszając cukier z jajkami, resztę letniego mleka, stopione letnie masło i wyrabiałam drewnianą łyżką, aż ciasto zaczęło odstawać od brzegów miski. Przykryte ściereczką postawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.

W międzyczasie do masy makowej dodałam płynny miód i bakalie.

Po pół godzinie ciasto sporo podrosło, dodałam więc resztę mąki i wyrobiłam raz jeszcze. Rozwałkowałam je na blacie, podsypując mąką, rozsmarowałam na wierzchu masę makową zostawiając kilkucentymetrowy odcinek z brzegu do zawinięcia. Zrolowałam i przy pomocy syna ( trzymał formę) zapakowałam do keksówki.

Piekłam około godzinę w 180 C, do suchego patyczka.
Ja drożdżowy makowiec uwielbiam, rodzince i gościom też podchodził. Smacznego !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.