Miesięczne archiwum: maj 2012

Ulubiony makaron moich dzieci w trzech odsłonach

 

Moje dzieci są już duże i nigdy nie były niejadkami, toteż zachęcać ich do jedzenia raczej  nie muszę. Ale lubię im dogadzać i gotować tak, jak lubią. Tak się złożyło, że każdy z nich jada inaczej – starsza Córa jest weganką, młodsza od niedawna wegetarianką . Syn uwielbia kluchy i pierogi, ale lubi też coś konkretnego do tego. Często więc się zdarza, że robię obiad na bazie jednego dania w kilku wersjach.

Tym razem to makaron ze szpinakiem i pieczarkami, który wszyscy uwielbiamy. Nie jest zbyt efektowny wizualnie, ale bardzo smaczny. Zrobiony jest tak, jak pokazywane niedawno kluski, tyle, że tym razem to makaron falbanki . Pieczarki są brązowe – takie bardziej smaczne i aromatyczne.

Na górnym zdjęciu wersja dla syna – z pokrojonym ugrillowanym filetem z kurczaka.

Wersję podstawową – wegańską tym razem zjadłam ja, bo Córa mieszka teraz w Krakowie i rzadko bywa w domu… Jest to tylko makaron ze szpinakiem i pieczarkami, wg wyżej podlinkowanego  przepisu . Ja bardzo lubię czasem zjeść wegańskie potrawy.

 

 

Młodsza Córa, wegetarianka, lubi dodawać do wielu dań żółty ser – do  ciepłych w wersji stopionej. Poniżej  więc wersja wegetariańska, ze stopionym żółtym serem.

Znajomi, którzy wiedzą o sposobie odżywiania moich dzieci, czasem mi współczują, że mam z tym tyle pracy. Wcale nie jest tak źle , można bazować na jednym daniu, albo gotować jednocześnie w dwóch garnkach – w jednym z mięsem, w drugim bez, dorzucając takie same składniki. Dla mnie to nie jest problem. A zadowolone miny pałaszujących dzieci są bezcenne.

Moje makarony dołączam do akcji Agi i Oczka : Makaron Mamy

Smacznego !

Makarony zdobyły nagrodę w konkursie na blogu Pasta i Basta Mamy Makaron.

 


Suszymy zioła i kwiatki na zimowe herbatki :)

W maju kwitnie czarny bez i akacja, jeśli te kwiaty ususzymy, będziemy mieli zdrowe i smaczne herbatki na zimę. Zalety tej z czarnego bzu prezentowałam już tutaj , akacjowa może nie ma tyle walorów zdrowotnych, jednak jest bardzo smaczna, zwłaszcza posłodzona miodem i z sokiem z pomarańczy lub cytryny. Można pić ją i na ciepło i na zimno.

Dodatkowo ususzyłam jeszcze liście malin i pokrzywy. Ta pierwsza herbatka jest bogata w wapń i witaminę C, druga wzmacnia włosy i paznokcie, można ja też wykorzystywać jako płukankę do włosów. Jest też często składnikiem herbatek odchudzających , wspomagających przemianę materii.

Liście malin powinno się suszyć, zanim zawiążą się kwiaty i owoce, więc to już najwyższa pora. Pokrzywy im młodsze, tym lepiej, majowe maja najwięcej witamin.

Watro ususzyć też liście dzikiego bzu, najlepiej młode, zebrane zanim kwitną kwiaty, ale można też wykorzystać jak najmłodsze pędy. Herbatka z suszonych liści dzikiego bzu ma wiele naturalnej witaminy C i właściwości podobne do tej z suszonych kwiatów.

 

 

Na zdjęciu powyżej zioła przed suszeniem, u góry już podsuszone.

Herbatki parzymy jak zwykle zioła – po łyżeczce na szklankę wody. Ja zaparzam je w większej ilości w dzbanku. Ostatnio robiłam mieszaną – z kwiatów akacji i liści malin, miała ciekawy smak.

A podczas upałów zrobiłam wywar z kwiatów akacji na zimno, z brązowym cukrem i sokiem z pomarańczy.

 

HERBATKA AKACJOWA Z POMARAŃCZĄ NA ZIMNO

 

2 czubate łyżki kwiatów akacji

5 szklanek wody

sok z pomarańczy

2 łyżki brązowego cukru

Kwiaty akacji zalewamy szklanką wrzątku i przykrywamy na 5-10 minut. Przecedzamy, słodzimy, uzupełniamy zimną przegotowaną lub mineralna wodą, dodajemy świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy. Możemy dodać kostki lodu dla ochłody. Pysznie smakuje i orzeźwia.

Smacznego !

 

Kurczak z grilla, zamarynowany na różowo


Bardzo lubię grillować kurczaka z marynaty jogurtowej. Tym razem ją urozmaiciłam- do jogurtu, w którym marynowały się piersi kurczaka dodałam trochę keczupu i musztardy paprykowej. Wyszedł bardzo ciekawy smak, poza tym kurczak był soczysty i kruchy.

KURCZAK Z GRILLA W RÓŻOWEJ MARYNACIE

4 filety z kurczaka

sól

Marynata :

3/4 szklanki jogurtu naturalnego

2 łyżki keczupu

łyżka musztardy paprykowej

pieprz czarny i ziołowy

tymianek

papryka wędzona

Filety pokroiłam w paski  w poprzek włókien i rozbiłam lekko na plastry. Posoliłam trochę.

Z jogurtu, keczupu, musztardy i przypraw zrobiłam marynatę i zanurzyłam w niej kawałki kurczaka, obtaczając je dokładnie. Wstawiłam na kilka godzin do lodówki.

Przed położeniem na grilla otrzepałam mięso z nadmiaru marynaty. Grillowaliśmy po ok. 5 minut z każdej strony.

Młode ziemniaczki z koperkiem i sałata z pomidorami w winegrecie oraz keczup dopełniły smaku. Kurczak był kruchy, soczysty i smaczny. Polecam wszystkim na grilla.

Smacznego !

Przepis zdobył wyróżnienie  w konkursie na danie z grilla.

Zupa szparagowa na zielono

zupa szparagowa z pokrzywą

Sezon na szparagi w pełni, ostatnio zrobiłam ciekawą zupę szparagową z dodatkiem dzikich chwastów. Właściwie dzika była tylko pokrzywa ( a nawet nieco oswojona , bo z własnego ogrodu 🙂  Dla ożywienia smaku dorzuciłam nieco mięty, tymianek, pieprz ziołowy i ten młotkowany z kolendrą też dodały swoje – smak okazał się bardzo ciekawy.

ZUPA SZPARAGOWA Z POKRZYWĄ I MIĘTĄ

pęczek szparagów

łyżka suszonej włoszczyzny

łyżka oliwy

ok. szklanki górnych liści pokrzyw

dwie gałązki  świeżej mięty

sól, pieprz ziołowy

pieprz młotkowany z kolendrą

gałązka  tymianku

dwa liście laurowe

Do garnka z wodą wlałam oliwę, wsypałam suszoną włoszczyznę, wrzuciłam liście laurowe ,  obrane i pokrojone szparagi i gotowałam do miękkości. Pod koniec gotowania dodałam listki pokrzyw, wypłukane w kilku wodach. Gdy wszystko było miękkie, wrzuciłam listki  mięty, tymianku  i zmiksowałam. Doprawiłam pieprzem ziołowym i młotkowanym z kolendrą.

Na prawdę pyszna wersja zupy szparagowej mi wyszła ! Wszyscy wcinali z apetytem, zapewniając sobie przy okazji porcję witamin i mikroelementów.

Smacznego !

Noc restauracji w Poznaniu

W konkursie na blogu Chantel – Przy kubku kawy – wygrałam voucher do restauracji Niku , biorącej udział w akcji Noc restauracji w Poznaniu. Akurat w piątek 25 maja przypada nasza miła rocznica, więc z przyjemnością skorzystałam z okazji, razem z moim Kolegą Małżonkiem 🙂

Już w zapowiedzi na stronie restauracji dowiedziałam się, że daniem wieczoru  będzie warkocz z polędwicy w towarzystwie placków szwajcarskich :

 

Do tego były zielone szparagi. Wszystko bardzo nam smakowało – polędwica była dobrze przyprawiona, krucha, ale nie rozpadała się – idealnie taka, jak trzeba. Jak się dowiedziałam od kelnerki, placki są smażone z podgotowanych i utartych ziemniaków – były kruche na wierzchu i puszyste w środku. Sos kurkowy i delikatnie polane masłem zielone szparagi dopełniały smaku dania.

W tym dniu obowiązywała w restauracjach zniżka, spokojnie starczyło nam na dwie porcje.

 

Dodatkową atrakcją był pokaz barmański ;

 

 

 

 

 

Straży pożarnej nie trzeba było wzywać 🙂

 

Wieczór upłynął więc smacznie, miło i przyjemnie.

A propos zielonych szparagów – ostatnio ugotowałam zupę, wprawdzie z białych szparagów, ale na zielono. Kompozycja mięta-pokrzywa jako dodatek do dań tak mi posmakowała, że wypróbowałam ją i do zupy :

 

ZUPA SZPARAGOWA Z POKRZYWĄ I MIĘTĄ

pęczek szparagów

łyżka suszonej włoszczyzny

łyżka oliwy

ok. szklanki górnych liści pokrzyw

kilka listków świeżej mięty

sól, pieprz ziołowy

pieprz młotkowany z kolendrą

łyżeczka tymianku

dwa liście laurowe

Do garnka z wodą wlałam oliwę, wsypałam suszoną włoszczyznę, wrzuciłam liście laurowe ,  obrane i pokrojone szparagi i gotowałam do miękkości. Pod koniec gotowania dodałam listki pokrzyw, wypłukane w kilku wodach. Gdy wszystko było miękkie, wrzuciłam miętę, tymianek  i zmiksowałam. Doprawiłam pieprzem ziołowym i młotkowanym z kolendrą.

Na prawdę pyszna wersja zupy szparagowej mi wyszła ! Wszyscy wcinali z apetytem, zapewniając sobie przy okazji porcję witamin i mikroelementów.

zupa szparagowa z pokrzywą

 

Smacznego !

 

Zupa jarzynowa jak u Mamy

 

Wprawdzie pokazywałam już na moim blogu sporo przepisów mojej Mamy ( w tym te cieszące się największą popularnością jak biała kiełbasa w słoikach i galareta wieprzowa), ale na dzisiejszą okazję i akcję Peli  też się coś znalazło.

Piszę to ze smutkiem, bo to już drugi rok, jak nie mam komu w dniu dzisiejszym składać życzeń…

W sezonie zupa jarzynowa z warzyw z własnego ogródka gościła w naszym domu często. Taka z marchewką pokrojoną w kostkę, pietruszką i selerem startymi na grubej tarce, kawałkami kalarepki i zielonym groszkiem- w sezonie wyłuskanym ze strączków, albo konserwowym z puszki. Łuskanie groszku mnie przeważnie przypadało w udziale – dostawałam go więcej , bo uwielbiałam zajadać  zielony groszek wprost ze strączków.

Zupa była konkretna, na kawałku mięsa z kością, z dodatkiem ziemniaków i wykończona złotą zasmażką. Lekkości dodawały jej posiekany koperek i natka pietruszki.

 

ZUPA JARZYNOWA ZASMAŻANA Z ZIELONYM GROSZKIEM

 

kilka marchewek

pietruszka, kawałek selera

kalarepka

puszka groszku lub 1, 5 szklanki wyłuskanego

kawałek pora

kawałek mięsa z kością

3-4 ziemniaki

liść laurowy

2-3 łyżki masła

spora łyżka mąki

natka pietruszki i koperek

sól

Do posolonej wody wkładamy mięso z kością, liść laurowy, wrzucamy pokrojoną w kostkę marchewkę, starte na grubej tarce seler i pietruszkę, pokrojonego na plasterki pora oraz kalarepkę w kawałkach. Gotujemy około pół godziny, dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki, groszek ( jeśli z puszki to wraz z zalewą)  i gotujemy do miękkości. Wrzucamy posiekaną zieleninę. Wyjmujemy mięso, obieramy i wrzucamy do zupy.

Masło roztapiamy na patelni, wsypujemy mąkę i robimy złotą zasmażkę. Rozprowadzamy ją niewielką ilością zupy, wlewamy do garnka i zagotowujemy. Taka zupa najlepiej smakuje lekko przestudzona, ale znam i amatorów gorącej.

Latem może stanowić samodzielne danie obiadowe, ale pasują do takiego obiadu naleśniki – moja Mama smażyła takie grube, ja lubiłam je zajadać z czerwonymi porzeczkami przesypanym cukrem.

Oj, aż mi się łezka zakręciła…

Smacznego !

 

 

Zielone placuszki dobrze przyprawione, z miętą i pokrzywą

W ramach poprawiania zdrowotności mojej Rodzinki i przemycania witamin, postanowiłam do placuszków naleśnikowych dodać nieco młodych górnych listków pokrzyw. A ponieważ byłam ostatnio na konferencji blogerów kulinarnych w Warszawie, gdzie firma Kamis jako sponsor obdarowała nas przyprawami, wykorzystałam niektóre, żeby podnieść smak placuszków.

Moje dzieci uwielbiają wszelkiego rodzaju naleśniki i placuszki. Ja wolę smażyć te ostatnie, bo są mniej kłopotliwe. Placuszki wytrawne na zielono już robiłam, z dodatkiem szpinaku. Te są z podobnego przepisu, szpinak zastąpiłam pokrzywą, dodałam garść świeżych listków mięty a z przypraw wykorzystałam gałkę muszkatołową oraz pieprz młotkowany z kolendrą, bo wydawało mi się, że będzie smakowo pasował – i nie pomyliłam się. Wyszły niezwykle aromatyczne i harmonijne w smaku.

 

PLACUSZKI Z POKRZYWĄ I MIĘTĄ

 

ok. 2 szklanek górnych  liści pokrzyw

łyżka listków świeżej mięty

3 łyżki masła

2 jajka

1, 5  szklanki mąki

1/2 szklanki  wody gazowanej

płaska łyżeczka proszku do pieczenia

sól, pieprz ziołowy

gałka muszkatołowa ( spora szczypta)

1/2 łyżeczki pieprzu młotkowanego  z kolendrą

Najpierw odpowiednio się ubrałam i poszłam w kąt ogrodu po pokrzywy. Wyrywałam je w całości, bo resztę suszyłam na herbatkę ( napiszę o tym innym razem). Do placuszków wykorzystałam czubki pokrzyw i po dwa górne listki.

Wypłukałam je w kilku wodach, sparzyłam i zmiksowałam razem z miętą. Następnie wbiłam jajka i mieszając widelcem dodałam kolejno stopione i ostudzone masło, mąkę z proszkiem i wodę gazowaną. Przyprawiłam do smaku solą, pieprzem ziołowym, szczyptą gałki muszkatołowej i hojnie sypnęłam pieprzu młotkowanego z kolendrą.

Na rozgrzaną patelnię z niewielką ilością oleju kładłam łyżką owalne placuszki, przykryłam pokrywką, gdy się ścięły u góry i zrumieniły nieco od spodu, przewracałam i dosmażałam bez przykrycia. Odsączałam z tłuszczu na papierowych ręcznikach.

Wyszły przepyszne, pokrzywa nadała warzywny smak, mięta orzeźwiający a przyprawy dopełniły smaku. Takich pysznych placuszków jeszcze nie jadłam. Świetnie pasował do nich dip czosnkowy na bazie jogurtu, ale i same znakomicie smakowały.

Jak już wspomniałam, czasami muszę przemycać Rodzince witaminy i mikroelementy, nie zdradziłam więc od razu składu- myśleli, że zielony kolor jest do szpinaku. Jak zjedli i pochwalili, powiedziałam o dodatkach i mimo zaskoczenia nie protestowali.

Placuszki wysyłam na konkurs Kamisa -„Przypraw swój blog”

Smacznego !

 

Kwiaty akacji w cieście naleśnikowym i drożdzowe racuszki z kwiatami bzu i akacji

Wybrałam się dziś do lasu nazbierać kwiatów czarnego bzu i akacji. Podzieliłam je na kilka części – do suszenia na herbatki, na syrop i do usmażenia w cieście naleśnikowym. Placuszki zrobiłam nieco inaczej – z ciasta drożdżowego i mieszanych rozdrobnionych kwiatów bzu i akacji ( to te na zdjęciu powyżej) . Kiście akacji smażyłam w gęstym cieście naleśnikowym – wyszły pyszne, nawet nie spodziewałam się takiego smaku.  Drożdżowe racuszki też wyszły smakowite .

 

KWIATY AKACJI W CIEŚCIE NALEŚNIKOWYM

jajko

niepełna szklanka mąki

1/2 szklanki mleka

1/2 szklanki wody gazowanej

łyżka cukru z wanilią

szczypta soli

ok. 20 kiści kwiatów akacji

olej do smażenia

Jajka roztrzepałam z cukrem  ,mąkę z mlekiem i wodą gazowaną  na zmianę dodawałam stopniowo utrzepując ciasto. Maczałam w nim kiście akacji ( trzymając za ogonki) , dokładnie, żeby były dobrze oblepione i kładłam na patelnię z rozgrzanym olejem. Gdy się zrumieniły od spodu , przewracałam i dosmażałam z drugiej strony. Odsączałam je z nadmiaru tłuszczu na papierowych ręcznikach. Gdy trochę przestygły, przytrzymałam je palcami a druga ręką energicznym ruchem wyciągałam ogonek , żeby lepiej się jadły.

 

Wyszły smakowite, rodzinka jadła polane jogurtem, ja bez niczego.

 

RACUSZKI DROŻDŻOWE Z KWIATAMI AKACJI I CZARNEGO BZU

2 szklanki  mąki

2 jajka

2 łyżeczki suchych drożdży
3/4 szklanki mleka
1/3 kostki masła
łyżka cukru z wanilią
szczypta cynamonu ( spora)
szczypta soli
1, 5 szklanki rozdrobnionych kwiatów akacji i czarnego bzu

olej do smażenia

Masło topimy i studzimy do temperatury ciała. Cukier roztrzepujemy z jajkami i cukrem waniliowym.
Do miski wsypujemy mąkę, cynamon  i szczyptę soli, dodajemy stopniowo mieszając drewnianą łyżką drożdże, jajka z cukrem, letnie mleko   i stopione masło. Wyrabiamy dokładnie ukośnymi uderzeniami drewnianej łyżki, aż ciasto będzie odstawać od brzegów miski i pojawią się pęcherzyki powietrza. Wrzucamy kwiaty- bzowe odcięte nożyczkami od łodyżek, akacjowe bez ogonków.

Czekamy aż ciasto podrośnie ( nie urośnie dużo, bo kwiaty są ciężkie), około pół godziny. Potem smażymy na patelni z rozgrzanym olejem owalne placuszki – najpierw pod przykryciem, gdy się zetną, przewracamy i dosmażamy bez przykrycia. Odsączamy na papierowych ręcznikach. Możemy je posypać cukrem i/lub polać śmietaną lub jogurtem.

Dla mnie takie placuszki jedzone w upalny dzień to prawdziwy smak lata.

Smacznego !

 

 

Tiramisu z korzenną i wiśniową nutką

 

Dawno nie robiłam tego deseru, toteż durszlakowa akcja zmobilizowała mnie do tego. Poza tym miałam do wykorzystanie resztę ciasta czekoladowego z weekendu, które zrobiłam w piątek wieczorem i z powodu wyjazdów  zostało w sporej ilości. To moje klasyczne ciasto czekoladowe, do którego dodałam przyprawę do dań słodkich otrzymana od sponsora Food Blogger Fest – z kardamonem, cynamonem i kurkumą.

 

Ciasto wykorzystałam wykładając kawałkami dno naczynia, skropiłam je mocną kawą i wiśniówką ( stąd ta wiśniowa nuta). Położyłam na tym połowę masy serowej, dałam pokruszoną resztę ciasta, skropiłam jak wyżej i dałam resztę masy. Posypałam kakao, ozdobiłam wisienkami z alkoholu i wstawiłam na kilka godzin do lodówki.

Przepis na ciasto czekoladowe  podawałam wiele razy, teraz więc podam przepis na masę :

MASA DO TIRAMISU

 

350 g serka mascarpone

250 ml kremówki

3 łyżki cukru-pudru

Śmietankę ubiłam z dwoma łyżkami cukru-pudru. Serek zmiksowałam z łyżką tegoż, dodawałam miksując śmietankę, aż się wszystko połączyło na gładka masę.

Potem ułożyłam wszystko w szklanym naczyniu  jak opisałam wyżej – trochę dziś ten wpis pokręcony, pewnie z powodu upału. Właśnie pewien czarny futrzak skarży mi się głośno na gorąco i nie pozwala skupić się na wpisie…

Włożyłam nawet tiramisu na pół godziny do zamrażalnika i takie zimne było dziś doskonałym deserem.

Smacznego !

 

Wrażenia z warsztatów Makro z grillowaniem

 

Pierwszy raz byłam na warsztatach kulinarnych Makro  i jestem bardzo zadowolona zarówno z samych warsztatów, jak i ze spotkania z blogerkami. I znów zobaczyłam w „realu” kogoś, z kim przyjaźnię się w sieci niemal od trzech lat  – Olcika z Waniliowej Chmurki i spotkałam też inne znane mi z sieci i ze spotkań koleżanki. Skorzystałam z okazji i uzupełniłam zasób autografów w książce z przepisami z konkursu Kulinarny Blog Roku. szkoda, że nie zdążyłam poznań wszystkich – po powrocie okazało się, że było więcej znanych osób, ale sporo nas tym razem było i niektórzy umknęli mi w tłumie…

 

Jako, że frekwencja wyjątkowo dopisała, a ja się spóźniłam ( z powodu warszawskich imprez mój pociąg skierowano na Warszawę Gdańską zamiast na Centralną ) do komplety przygarnęły mnie Makaroniary – Aga z Oczkiem.

 

 

Uczyłyśmy się marynować i przygotowywać do grillowania  mięso, ryby i warzywa :

 

 

 

 

 

 

 

 

Szef kuchni, pan Piotr Kraśkiewicz pokazał na miedzy innymi, jak przygotować na grilla łososia butterfly oraz jak szybko zamarynować mięso za pomocą sprytnego urządzenia – wakum :

 

Mnie najbardziej spodobały się faworki z rozklepanej polędwicy i boczku wędzonego  – na pewno takie zrobię , tym bardziej, że ich formowanie sprawnie mi poszło .

 

 

Nauczyłyśmy się też robić sosy-  Bombaj curry, z rodzynkami i bananami, na bazie majonezu i klasyczny amerykański barbecue .

Niestety, w ferworze pracy nie zadbałam o to, by ktoś uwiecznił mnie moim aparatem, proszę więc koleżanki, które mają mnie na zdjęciach i zechcą zadać sobie trochę trudu o kontakt na adres, który jest z boku na blogu. Zapomniałam nawet, kto mi zrobił „rodzinne ” zdjęcie z Olcikiem …

Bardzo się cieszę, że byłam na tych warsztatach, sezon grillowy przed nami i będę sukcesywnie wykorzystywać zdobyte umiejętności oraz kontynuować stare i nowe znajomości.